Kurcze... nawet sobie nie zdawałem sprawy jak bardzo przerzuciłem się na takie "Boże myślenie". W takim sensie, że każdy element swojego życia łączę z Bogiem i Jego wolą.
Tak sobie to tłumaczę Bóg mnie stworzył obdarzył jakimiś tam cechami to wie także co dla mnie jest najlepsze:)
Cieszę się że Bóg właśnie z tym nas nie zostawia samych. Obiecał przecież nas prowadzić:) i może zmienić wszystko w każdej chwili oprócz jednego...mojej własnej osobistej woli. Naprawdę żałuję że Jezus nie zniewala tak jak zło w które łatwo wpaść i trudno wyleźć...
A Jezus zawsze jest i zawsze czeka jak nie raz sobie powiedzieliśmy:) i właśnie pisząc tego posta uświadomiłem sobie że już nie umiem inaczej jak wiązać swoje decyzje z wolą Boga. Bo wiem, że wtedy to będzie dla mnie najlepsze.
Pamiętam jak przez mgłę że na początku to było bardzo trudne, ale teraz widzę efekty. Trudne bo brakowało wiary i nadziei czyli tak naprawdę zaufania Bogu i pewności że Jego obietnica jest prawdą. Wymaga to też pokory...kurcze Jezus przecież też się modlił i konsultował wszystko z Ojcem, a najbardziej to bym chciał jak Maryja...potrafić się oddać Bożej woli nawet jak do końca nie rozumiem tego Bożego planu...
Offline